Le altre lingue: Polonia – Adam Zagajewski

Terzo capitolo della rubrica “Le altre lingue” dedicata alla Polonia. Il poeta selezionato da Paulina Malicka e Lucia Pascale è Adam Zagajewski . Buona lettura.


Adam Zagajewski (3)

Nato a Leopoli il 21 giugno del 1945. Poeta, scrittore, saggista, traduttore, docente universitario di filosofia, esponente della corrente poetica Nowa Fala, firmatario della Lettera dei 59, il manifesto dei contestatori dei mutamenti della Costituzione polacca. Coinvolto nell’opposizione clandestina negli anni ‘70, ‘80. I suoi libri poetici vengono sottoposti alla censura del regime comunista. Nel 1981 emigra a Parigi per poi tornare in Polonia, a Cracovia nel 2002. Vincitore di vari premi letterari tra cui Il Neustadt International Prize for Literature, il Premio della Fondazione Kościelski, il Premio di Heinrich Mann, il Premio Letterario Nike.
Autore delle seguenti raccolte: Komunikat (1972), Sklepy mięsne (1975), List. Oda do wielości (1983), Jechać do Lwowa (1985), Płótno (1990), Ziemia ognista (1994), Trzej aniołowie (1998), Pragnienie (1999), Powrót (2003), Anteny (2006), Niewidzialna ręka (2009), Wiersze wybrane (2010), Asymetria ( 2014). Nel 2012 esce in Italia, presso Adelphi, la raccolta di versi Dalla vita degli oggetti. Poesie 1983-2005 a cura di K. Jaworska.


Poesie da Adam Zagajewski, Dalla vita degli oggetti
Adelphi, Milano, 2012; trad. Krystyna Jaworska

Z życia przedmiotów

Gładka skóra przedmiotów napięta
tak mocno jak cyrkowy namiot.
Nadchodzi wieczór.
Witaj, ciemności.
Żegnaj, światło dnia.
Jesteśmy jak powieki, mówią rzeczy,
dotykamy i oka i powietrza, ciemności
i światła, Indii i Europy.

I nagle to ja zaczynam mówić: rzeczy,
czy wiecie, czym jest cierpienie?
Czy byłyście kiedyś głodne, zagubione, samotne?
Czy płakałyście? Czy wiecie, czym jest lęk?
Wstyd? Czy poznałyście zawiść i zazdrość,
małe grzechy, których nie obejmuje przebaczenie?
Czy kochałyście? Czy umierałyście kiedyś,
w nocy, gdy wiatr otwiera okna i przenika
do chłodnego serca? Czy zaznałyście
starości, czasu, przemijania? Żałoby?

Zapada cisza.
Na ścianie tańczy igła barometru.

*

Dalla vita degli oggetti

La pelle levigata degli oggetti è tesa
come la tenda di un circo.
Sopraggiunge la sera.
Benvenuta, oscurità.
Addio, luce del giorno.
Siamo come palpebre, dicono le cose,
sfioriamo l’occhio e l’aria, l’oscurità
e la luce, l’India e l’Europa.

E all’improvviso sono io a parlare: sapete,
cose, cos’è la sofferenza?
Siete mai state affamate, sole, sperdute?
Avete pianto? E conoscete la paura?
La vergogna? Sapete cosa sono invidia e gelosia,
i peccati veniali non inclusi nel perdono?
Avete mai amato? Vi siete mai sentite morire
quando di notte il vento spalanca le finestre e penetra
nel cuore raggelato? Avete conosciuto la vecchiaia,
il lutto, il trascorrere del tempo?

Cala il silenzio.
Sulla parete danza l’ago del barometro.


 

O pływaniu

Rzeki tego kraju są słodkie
jak śpiew trubadurów,
ciężkie słońce wędruje na zachód
na żółtych wozach cyrkowych.
W małych wiejskich kościołach
objawia się tkanina ciszy tak wąskiej
i tak starożytnej, że nawet oddech
potrafi ją rozerwać.
Lubię pływać w morzu, które wciąż
coś mówi do siebie
monotonnym głosem wędrowcy,
co już nie pamięta
od jak dawna jest w podróży.
Pływanie jest jak modlitwa:
dłonie łączą się i rozdzielają,
łączą i rozdzielają,
nieomal bez końca.

*

Sul nuoto

I fiumi di questo paese sono dolci
come il canto dei trovatori,
un sole pesante si sposta a occidente
sui carri gialli di un circo.
Nelle piccole chiese di campagna
si svela il tessuto di un silenzio
così sottile e antico che può lacerarlo
perfino il respiro.
Amo nuotare nel mare che di continuo
si narra qualche cosa
con la voce monotona del viandante
che ormai non ricorda più
da quanto tempo è in viaggio.
Nuotare è come una preghiera.
le mani si uniscono e si separano,
si uniscono e si separano, quasi senza fine.


 

Simone Weil patrzy na dolinę Rodanu

…odnalazłem ją przed domem, siedzącą na pniu drzewa
i zatopioną w kontemplacji doliny Rodanu…
Gustave Thibon

Nagle ona przestaje cokolwiek rozumieć,
tylko patrzy:
w ziemi otwiera się dolina Rodanu,
wyżej pojawiają się stare wioski,
szerokie pismo winnic, studnie pełne pragnienia.
Platany budzą się ze snu,
koguty podejmują wytrwały marsz,
jastrzębie wracają do nieba
i ona nieomal widzi lekkie oddechy skowronków,
kopce niesione przez czarne krety,
dachy chłopskich domów, orzechy,
kościoły o wieżach skręconych jak liście tytoniu,
ciemne plamy dojrzałego zboża, błyski kos;
winogrona leżą w wiklinowych koszach,
śmierć chowa się w cieniu jałowców
i wojna jest blisko.
W dole płynie rtęć szerokiego Rodanu
niosąc barki i czółna
i jedną minutę przebaczenia,
jedno mgnienie szczęścia,
oliwkę nicości.

*

Simone Weil guarda la vallata del Rodano

… la ritrovai davanti alla casa, sedeva su un tronco d’albero,
immersa nella contemplazione della valle del Rodano
Gustave Thibon

All’improvviso smette di comprendere,
guarda solamente:
laggiù si apre la vallata del Rodano
dominata dagli antichi borghi,
e la vasta scrittura dei vigneti, i pioppi assetati.
I platani si risvegliano dal sonno,
i galli riprendono la loro lunga marcia,
tornano gli sparvieri nel cielo
e lei quasi vede i lievi respiri delle allodole,
i monticelli eretti dalle talpe nere,
i tetti dei casolari, gli alberi di noce,
le chiese dai campanili arrotolati come foglie di tabacco,
le macchie scure del grano maturo, e bagliori di falci;
l’uva è adagiata in cesti di vimini,
la morte si nasconde nell’ombra dei ginepri
e la guerra è vicina.
Il mercurio dell’ampio Rodano scorre nella valle
trasportando chiatte e barconi
e un minuto di perdono,
un istante di felicità,
l’ulivo del nulla.


In copertina: Adam Zagajewski (Foto: Michał Łepecki / Agencja Gazeta).

Rispondi